Kuba Fedorowicz, blacha numer 637

kontakt: kuba].[fedorowicz]at[gmail].[com

 


Z serii "jak to się wszystko zaczęło?"kfedorowicz

A no tak - zaczynam studiować Gospodarkę Przestrzenną na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych UW, gdzie poznaje ludzi, jak to się mówi, "i do tańca i do różańca". Z tymi od tańca, już na drugim roku, jadę jako kadra na obóz zerowy, 'prowadząc' grupki w Tatrach. Ze względu na czerwony polar śmieją się ze mnie niektórzy, że to niby taki przewodnicki bajer...zapamiętałem to sobie dość dokładnie :]

Nie znając w ogóle się na rzeczy, z ciekawości i przekory, postanowiłem po powrocie dowiedzieć się wiecej i w tym celu, nie po raz pierwszy, odwiedzam mekke wszystkich poszukujących - google. Zupełnym przypadkiem trafiam na stronę SKPB i zapisuję się na kurs przewodników. Jest październik, AD 2007..

W tym miejscu następuje długi okres wyrzeczeń, w tym m.in. notorycznych wyjazdów na weekendy, przychodzenia na zajęcia w poniedziałki na 8.00 z plecakiem prosto z pociągu, niewyspania, przekleństw oraz nadmiernie częstego używania lub wysłuchiwania takich słów bądź zwrotów jak 'łojenie krzala", "koszenie jara", "pawik", "bez sensu", "gdzie jesteśmy?", "cerkiew w stylu zachodniołemkowskim", "powoli się zwijamy", "nieporozumienie", "żenujaca niewiedza", "sacrum i profanum", "co to k... jest XYZ" (zamiast XYZ wstawić dowolne, nieznane w danym momencie słowo np. 'epigonation', 'kwiczoł', 'biforium', 'omoforion' itd.) oraz kilku jeszcze innych.

Nieliczna garstka śmiałków, którzy byli na tyle wytrwali, że przeszli przez to wszystko, dziś zawzięcie twierdzi, że były to "niezapomniane" czasy "dobrej zabawy" albo "przygoda ich życia" (i nikt im za to nie płaci). W maju, AD 2009, czyli rok i siedem miesięcy od rozpoczęcia kursu, zdobywam swoją blachę ?637 na fantastycznej krajobrazowej wycieczce rowerowej  pt."Kocham Kielce, moje siodełko i okolice". Jednym słowem - piękna historia.. :]


Do swoich najwybitniejszych osiągnięć w SKPB jak do tej pory mogę zaliczyć:

- pierwsze oficjalne letnie wejście na wybitny szczyt Gruszki (583 m n.p.m.) w Bieszczadach. Wejście odbyło się bez: asekuracji przy pomocy lin, aklimatyzacji i pośrednich obozów. Wyczyn jak dotąd nie został powtórzony. Razem ze mną była tam m.in. Magda Bederska (?634) i współtowarzysz z nieformalnej grupy Słoneczne Chłopaki (Żółte Berety)- Krzysztof Gutkowski (?638)
- zaliczenie egzaminów kołowych z ikonografii i historii sztuki
- wprowadzenie 'mody' na słodzone mleczka w puszkach na wyjazdach kursowych
- udział w nocnych poszukukiwaniach 300-letnich jesionów na terenie d. cerkwii w Wojkowej. Niestety nieudanych.
- zagranie jednej z głównych ról w programie "być zimą ze Skrzyniarzem na Lackowej i przeżyć".
- poprowadzenie 'dość trudnej wychowawczo' trasy na rajdzie Beskid Niski 2009 - zakończona pełnym sukcesem "Czilaut eXpedyszyn" wraz z Moniką Przemyską (?610).

:)
z górsko - humorystycznym pozdrowieniem,
fred.